czwartek, 25 marca 2010

„Dom dzienny, dom nocny” Olga Tokarczuk

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005

„Ja jestem strumieniem, tą rzeką w Nowej Rudzie, która raz po raz zmienia kolory, i jedyne, co mogę o sobie powiedzieć, to że przydarzam się sobie, przepływam przez miejsce w przestrzeni i czasie, jestem sumą właściwości tego miejsca i czasu, niczym więcej. Jedyna korzyść, jaka z tego wynika, jest taka, że światy widziane z różnych punktów są różnymi światami. Więc mogę żyć w tylu światach, ile z nich jestem w stanie zobaczyć.”

W jednej recenzji przeczytałam, że autor nie potrafi określić, o czym jest ta książka. Podzielam to odczucie, tę swoistą „bezradność”, gdy ciężko coś zdefiniować. Bo o czym jest „Dom dzienny, dom nocny”? Chyba po prostu o życiu, tym pogodnym i powolnym oraz tym trudnym i bolesnym. Mamy tu rzeczy duże i małe. Jak okrutna i wyniszczająca jednostki wojna. Jak cynowy talerz na stole odbijający „przeszłe i przyszłe księżycowe pełnie”. Cudownym uczuciem jest odnajdywanie piękna w najdrobniejszych szczegółach, delektowanie się życiem, bez względu na to, jakie ono jest. U Tokarczuk wszystko ma swoją wartość i wzbogaca świat w niebanalny sposób. Nic nie może się zmarnować, nawet muchomory, które przyrządzone jako tort wedle książkowego przepisu rozbudziły wyobraźnię moich kubeczków smakowych. Mniam, uwielbiam grzyby :)

„Grzyby są hipnotyzerami; dostały tę właściwość zamiast pazurów, szybkich nóg, zębów i rozumu.”

Olga Tokarczuk posługuje się pięknym, metaforycznym językiem. Czyta się szybko, ale to nie znaczy, że łatwo. Gdyż „Dom dzienny, dom nocny” to dzieło zmuszające do refleksji, będące jednocześnie skarbnicą mądrości. Zwłaszcza, gdy realne splata się z nierzeczywistym, pytania świdrują naszą wyobraźnię. Któż rozmyślał o tym, jakiej skali ciemności panują w naszym wnętrzu, w naszym osobistym domu - ciele?

„Każdy z nas ma dwa domy – jeden konkretny, umiejscowiony w czasie i w przestrzeni; drugi – nieskończony, bez adresu, bez szans na uwiecznienie w architektonicznych planach... w obu żyjemy jednocześnie.”

Magiczność książki buduje zestawienie świata jaźni i snu. Przy czym ten drugi jest równie istotny.

„Na całej ziemi, gdziekolwiek ludzie śpią, wybuchają w ich głowach, małe, pogmatwane światy, które jak dzikie mięso przerastają rzeczywistość. Może i są tacy spece, którzy wiedzą, co znaczy każdy z nich osobno, ale nikt nie wie, co one wszystkie znaczą razem.”

„Nasz świat jest zaludniony śpiącymi, którzy pomarli i śnią, że żyją. To dlatego jest na świecie coraz więcej ludzi, zaludniają go bowiem śpiący zmarli, przybywa ich, a ludzi prawdziwych, tych którzy żyją po raz pierwszy wciąż jest niewielu. W całym owym pomieszaniu nikt z nas nie wie i wiedzieć nie może, czy jest tym który tylko śni życie, czy żyje naprawdę.”

       Całość tworzy wrażenie niejednolitej struktury. Mamy niejednego narratora, wiele historii i jeszcze więcej bohaterów, dodatkowo różnej narodowości, co jest ważne, gdyż miasto Nowa Ruda zdaje się być minipaństewkiem na granicy państw. Żyje swoim życiem i jest punktem wspólnym dla wszystkich historii, które zazębiają się, tworzą układankę, mimo że są odległe od siebie o nawet kilkaset lat.

„Miasto – okruch. Miasto śląskie, pruskie, czeskie, austro - węgierskie, polskie. Miasto - peryferie.”

       Czytając, odniosłam wrażenie, że całość książki jest zbiorem opowiadań, a raczej fragmentów różnych powieści, które nigdy nie zostały napisane. Możemy je tylko stworzyć we własnej głowie. A warto, bo każdy bohater Tokarczuk zasługuje na swoją osobną powieść. Chociażby taka Marta, stara, mądra kobieta, czyli „mądrala”, skoro nie ma żeńskiej formy „mędrca”, jak można się dowiedzieć w książce :) Rozmyślanie o tym, co spotkało ją w życiu i ukształtowało, to ciekawe wyzwanie. A są i inni. Marek Marek – alkoholik zniewolony przez obce, wewnętrzne ptaszysko. Pragnąca miłości Krysia Popłoch. Święta Kummernis i jej kronikarz Paschalis – obydwoje równie mocno uwięzieni we własnych ciałach i rolach społecznych, których nie chcieli spełniać. Jasnowidz, według którego świat się skończył. Ergo Sum z kanibalskim wątkiem w tle czy Taki-a-Taki i wiele innych.
       Książka jest urzekająca, wciągająca i pełna ciepła, mimo cierpienia, które czai się gdzieś z tyłu. Przepięknych fragmentów jest mnóstwo, wybrałam tylko te dla mnie szczególne.

„Gdyby śmierć była tylko zła, ludzie całkiem przestaliby umierać.” (Marta)

„Najważniejszym ludzkim zadaniem jest ratowanie czegoś, co się rozpada, a nie tworzenie rzeczy nowych.” (Marta)

„Jeżeli ktoś zaczyna zdanie od słowa zawsze, to znaczy, że stracił kontakt ze światem, i że mówi o sobie.” (Marta)

„Umierającym nie chce się mówić, są zbyt zajęci. O czym mieliby opowiadać, co przekazywać pokoleniom. Banalne bzdury, komunały. Kim trzeba być, żeby w ostatniej chwili wysilać się na przesłania dla ludzkości. Żadna mądrość na koniec nie jest tyle warta, co milczenia tam, po drugiej stronie, na początku.”

„Z jakichś względów ludzie nie potrafią wyobrażać sobie końców, nie tylko końców rzeczy wielkich, ale nawet najmniejszych. Może samo wyobrażenie sobie czegokolwiek wyczerpuje jakoś rzeczywistość; może ona nie chce być wyobrażana w głowach ludzi, może chce być wolna, jak zbuntowany nastolatek, i właśnie dlatego zawsze jest inaczej, niż można to było sobie wyobrazić.”

„Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje.”

11 komentarzy:

  1. Czytałam tę powieść kilka dobrych lat temu, ale pamiętam jej magię, zwłaszcza w sferze poetyckiego języka, filozoficznego stylu, jakim snuta jest opowieść, a właściwie opowieści. Zapamiętałam Martę, zapamiętałam też przepis na muchomory na takiej specjalnej zakładce do książki. Powieść mnie urzekła, nie mniej niż "Podróż ludzi księgi", którą uważam za najciekawszą książkę Tokarczuk z tych, jakie przeczytałam (na swoją kolej czekają jeszcze "Bieguni" i " Prowadź swój pług..."). Już zacytowane przez Ciebie fragmenty książki zdradzają piękno języka, jakim posługuje się Tokarczuk. Choćby dla samego stylu warto się nim delektować. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, styl jest wyjątkowo wciągający, jeżeli reszta książek Tokarczuk jest równie pięknie napisana, to czeka mnie wielkie polowanie lub oszczędzanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapewniam cię, że tak właśnie jest... Tyle że "Dom dzienny, Dom nocny" jest moją ulubioną książką tej autorki. Głównie za nieskrępowaną więzami konwenansów i reguł literackich narrację; za te mniejsze i większe porównania, w które ja sama często popadam; rozliczne dygresje a nawet zamierzone nieścisłości, przez co książkę tę czyta się z rozkosznym oczekiwaniem na kolejną stronę. Książka nie musi wieść czytelnika ściśle wytyczonymi przez normy szlakami, o ile jest znakomicie napisana i taka właśnie jest ta książka. Już drżę na myśl, że w niedługim czasie znowu ją przeczytam...

    pozdrawiam serdecznie i dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie to mnie zaintrygowało, że nie ma schematycznego początku, rozwinięcia i zakończenia; nie wiadomo, co przyniesie następny rozdział, kto będzie narratorem, bohaterem, w jakim czasie będzie żył i jak wiąże się z resztą. Autorka musi mieć nie lada "łeb", że to wszystko wydumała i w tak piękny sposób ujęła.
    Anhelli, którą książkę Tokarczuk polecisz mi jako następną? A może to bez znaczenia i brać, co będzie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm... Nie wiem czy czytałaś "Anna In w grobowcach świata" - dość interesująca pozycja, która w luźny sposób nawiązuje do staro-sumeryjskiego mitu o stworzeniu świata, choć rozgrywa się współcześnie. Mnie ta książka zaskoczyła, miejscami rozbawiła, a jeszcze w innych miejscach, poczułam żal do Olgi, że wyrwała mi z głowy ciekawy pomysł na książkę, o której sama kiedyś myślałam, z tymże rozwinęłabym ten pomysł inaczej a przez to ukochana przeze mnie mitologia sumeryjska aż tak by nie ucierpiała.
    Naturalnie ważną pozycją jest "Podróż Ludzi Księgi", ale o niej nic nie powiem, dopóki sama jej nie przeczytasz. W twórczości Tokarczuk najistotniejszą rzeczą jest to, że każda kolejna jej książka traktuje o czymś innym, jednocześnie zasadzając się na starych wzorcach. Pisarka ta ulega przemianom z wiekiem, ale gdy wyłapie się z wersów jej poglądy, można z samych tych wyjątków ułożyć kolejną książkę. Wydaje mi się, że nie ma innej tak dobrej pisarki w naszym kraju. Na tym polu panuje straszna posucha. A szkoda, bo w samej tylko Ameryce, wydawnictwa biją się o takie osoby, wystarczy poczytać recenzje w New York Timesie...

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anhelli, dziękuję za obszerną odpowiedź i podpowiedź. Wstyd mi, że dotąd nie odkryłam, jak dobrą pisarką jest Tokarczuk. A przecież, buszując po księgarniach, nie raz miałam jej książki w ręce i wybierałam inne :/
    Cieszę się, że wrócił Ci dziś dobry nastrój, przesyłam pozytywne wibracje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Tokarczuk, głównie za wspaniały język i magię zawartą w jej książkach. Ale chyba nie umiem podejść do jej twórczości całkiem bezkrytycznie. "Dom dzienny, dom nocny" właśnie tym mnie irytował, że był o wszystkim i o niczym. Nie potrafiłam się w tym mętliku doszukać sensu. Poza tym większość książek, które przeczytałam (tylko oprócz "Anny In w grobowcach świata", która jest dość specyficzna) wydawały mi się oparte na tej samej zasadzie. Ale i tak lubię ją bardzo. "Prawiek i inne czasy" mnie zachwycił, spodobali mi się "Bieguni. Nawet jeśli trochę narzekam. A dziś właśnie kupiłam "Prowadź swój pług przez kości umarłych" i zobaczymy, co z tego wyniknie.

    Pozdrawiam!
    Tygrysek
    kochajmy-ksiazki.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Tygrysku, ja początkowo również czułam małą irytację, ale z każdą stroną zaczynałam pojmować, że przecież nie wszystko musi mieć ręce i nogi :) że ten mętlik ma właśnie swój urok, a w połączeniu z językiem tworzy dzieło wyjątkowe.
    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaa!
    Prześladuje mnie Pani Tokarczuk, a ja jeszcze nic tej autorki nie czytałam!
    Mam zacząć od "Dom dzienny, dom nocny"? :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tucha, jeśli miałabym polecać, to raczej na początek "Prawiek i inne czasy" - od tej pozycji zrodziła się moja wielka miłość do tej autorki. A "Dom dzienny, dom nocny" to jedyna jej książka, której nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tucha, posłuchaj dziewczyn powyżej, bo ja po jednej przeczytanej książce nie będę wychwalać jej ponad inne. Jeszcze na to za wcześnie, następna będzie "Prawiek i inne czasy" lub "Podróż ludzi księgi".
    Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam prawie piątkowo :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.