czwartek, 8 kwietnia 2010

„Gdy kobieta ma kilku mężów. Rzecz o poliandrii” Daniel Jabłoński Helena Kurtz Lech Ostasz

Wydawnictwo Adiafora, Olsztyn 2005

       Gdy zobaczyłam ten tytuł, wiedziałam, że muszę mieć tę książkę :) Nie wiem, czy na naszej ojczystej ziemi powstały podobne pozycje, ale śmiem twierdzić, że nie, gdyż pierwszy raz spotykam się z tym tematem ujętym całościowo w jednej książce. Autorzy są pracownikami akademickimi, zaś autorka jest podróżniczką i pisarką. Podkreślić mogę na zachętę, że mimo naukowego charakteru tej pracy, jest napisana bardzo przystępnie, nie nuży szczegółami i nadmiarem informacji, które by zniechęcały do czytania.
        Czym jest poliandria? Nazwa pochodzi od XIX-wiecznych badaczy europejskich, jest złożeniem dwóch starogreckich słów: pylos – wiele i aner – mężczyzna. Zatem poliandria jest małżeństwem, w którym jedna kobieta ma kilku mężów jednocześnie, przy czym żaden z jej mężów nie ma innej żony.
        Aż podziw bierze, że tego typu zachowania społeczne się utrzymały, że agresywny świat zachodniej kultury i religijne misje nie zniszczyły tak oryginalnego modelu rodziny. Nie bez znaczenia jest tu położenie geograficzne, które sprzyjało przez wieki izolacji i zabezpieczało przed zewnętrznymi wpływami. Himalaje, górzysty Cejlon, tereny arktyczne, wyspy Pacyfiku, plemiona indiańskie – autorzy doliczyli się ponad 30 społeczności praktykujących poliandrię.
        Ciekawostki:
       - Poliandria zdaje się być dobrym rozwiązaniem, gdy jeden mąż nie jest w stanie utrzymać sam żony i dzieci. W małżeństwie poliandrycznym istnieje podział pracy. Każdy mąż ma swoje zajęcie, które składa się na domowy budżet. Wszyscy zatem odpowiadają za dobrobyt rodziny wspólnie. No, może prawie. Cytat brytyjskiej dziennikarki: ”Pewna spotkana przeze mnie Tybetanka, prowadziła zajazd i miała za mężów czterech braci. Jeden z nich był kucharzem, drugi zajmował się sprzątaniem, trzeci obsługiwał bar, a czwarty sprawiał wrażenie, jakby nie zajmował się niczym konkretnym. Dzieci nazywały najstarszego z mężów matki ojcem, pozostałych zaś wujami, nie zaprzątając sobie głowy, który jest ojcem biologicznym. To było modelowe i zarazem harmonijne życie rodzinne.”
       - Obok korzyści ekonomicznych są i inne:
„Kilku mężów to nie tylko kilku partnerów seksualnych, to życie z mężczyznami w różnym wieku, o różnej osobowości, różnym stylu bycia, odmiennych talentach, zainteresowaniach. Wielość mężów nie jest więc czymś, co może pociągać tylko ze względu na liczbę.”
       - Często wspólną żonę mają bracia, jednak w pewnych kulturach (np. Eskimosi) jest to zabronione, mężowie mogą być co najwyżej przyjaciółmi.
       - Seks. Na przykładzie Cejlonu - kobieta rządzi, to ona wybiera, z kim spędzi noc, a może nie tylko z jednym. Każdy mąż ma swój pokój, gdy jednak żona zbliży któregoś do siebie, pomieszkuje u niej. Najstarszy mąż ma najwyższą pozycję. Do czasu. Gdy jego sprawność fizyczna maleje, w pokoju żony triumfuje sprawniejszy kochanek. Zdarza się, że jeden mąż zmuszony jest oglądać żonę w objęciach innego. Zazdrość w naszym pojmowaniu jest im obca. Żona musi stanąć na wysokości zadania, by nikt nie czuł się pokrzywdzony.
       - A czy może z dwoma lub trzema na raz? Owszem, to możliwe, np. u Ladakhijczyków, północnoamerykańskich Indian lub mieszkańców południowych Indii, choć za mało na ten temat danych.
       - Dzieci. Dla przykładu u Nyinbuw z Nepalu dociekanie, kto jest ojcem dziecka jest przyjemną czynnością rodzinną, dyskutowaną przy wspólnym stole. Zazwyczaj, gdy dziecko pojawi się na świecie i podrośnie, ojcostwo ustala się na podstawie fizycznego podobieństwa. W jednym z plemion na południu Indii takie dociekania są zbędne i niechciane. Dla małżonków najważniejsze jest dziecko, które wspólnie jest wychowywane i utrzymywane.
       - „Wśród ludów praktykujących poliandrię dopuszczalność aborcji jest oczywistością, nikt jej nie kwestionuje. Dostępnymi środkami antykoncepcyjnymi są tylko zioła i magia. Pigułka antykoncepcyjna nie była tam znana do końca XX wieku, a i dziś jest trudno osiągalna w większości miejsc.”
       - Warto podkreślić, że poliandria może mieć kilka opcji.
Kobieta może mieszkać tylko z jednym mężem, z resztą spotyka się jedynie – takie legalne randki. Mężowie mogą być spokrewnieni lub nie, mogą zamieszkać w domostwie żony lub przygarnąć ją do siebie. Istnieje wariant poliandrii symetrycznej, gdzie mężowie zajmują wobec żony równą pozycję lub poliandria asymetryczna, kiedy nie mają równych praw. Mamy poliandrię aranżowaną przez rodziców lub zainicjowaną przez wolny wybór kobiety i mężczyzny.
Uff! Sporo tego jest. Więcej nie zdradzę. Polecam tę książkę, jest naprawdę ciekawa.

6 komentarzy:

  1. Mrauuu! Podoba mi się ta idea! ;] Taki Harem, tylko rządzi nim kobieta. Grrr... Czuję dziwne mrowienie :) A na serio, jeśli książka ta jest napisana w podobnym duchu jak "Biegnąca z wilkami" to sądzę, że i ja w nią zainwestuję :) Chodzi mi o warstwę treści, ale i plastycznego języka. Myślę, że powinno być więcej takich książek; książek, dzięki którym rasa żeńska mogłaby się wreszcie zdrowo dowartościować bez jednoczesnego popadania w skrajne lewicowo-feministyczne odłamy. Bez złych konotacji, mam na myśli ducha kobiecości wypływającego z więzi z Matką Ziemią, etc. Ech... znowuż pogmatwałam. Ale ty mnie zrozumiesz jak sądzę :)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anhelli, rozumiem Twoje "pogmatwanie" :) Powinno być więcej takich książek, ale pewnie tego nie doczekamy, bo to zbyt niebezpieczne. Jeszcze by się babom w d. poprzewracało i zapragnęłyby zbyt wiele :) Co do samej książki, to nie jest niestety podobna do "Biegnącej...", nie ma mowy o duchu kobiecości i tym, co można by powiązać z dziką kobietą. Autorzy raczej bez refleksji zdają relację, ale warto przeczytać dla samej suchej wiedzy, gdyż jest wielce oryginalna. Resztę możemy dopowiedzieć sobie same :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w lekkim szoku po lekturze Twojej recenzji. :-)) Rewelacja. Nigdy nie słyszałam o takiej idei życia rodzinnego. Owszem, o układzie 1 mąż + kilka żon tak, słyszałam, ale nigdy na odwrót. I te rozbrajające rozważania przy rodzinnym stole, kto może być ojcem dziecka... Jakoś nie mogę wchłonąć w siebie tej wizji. :-) i chyba jednak najbardziej przekonuje mnie układ 1 na 1. :-))) Ale książka arcyciekawa! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Ciekawe, chociaż sama bym na taki układ nie poszła, to nie ukrywam, że ogólnie pomysł fajny :D, jednak na dłuższą metę chybaby mi to nie odpowiadało...To niby takie otwarte małżeństwo - mieszkam z jednym, a wyskakuje na legalne randki z innymi i robię sobie z nimi dzieci, a potem podyskutujemy, Twoje, Twoje, a może Twoje;p Pozmieniałabym kilka rzeczy;p W ogóle jest napisane kto to wymyślił?!W sensie kobieta czy może facet:P? Zaintrygowana jestem :)
    I czy w ogóle dla takiej instytucji potrzebne jest małżeństwo? Przecież zawsze mogę skombinować tego kolejnego męża, to po co mi to? Aaaa, bo on tylko jest mój wtedy... No tak :) Mam nadzieję,że też nie zamotałam:] Sięgnę na pewno!
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  5. Jolu, ja również byłam w wielkim szoku po lekturze, ale zaskoczenie owo było było bardzo pozytywne :) Czytanie o innych kulturach, tak odległych od naszej, jest fascynujące. Podobnie jednak jak Ty wolę układ 1+1 i nie tylko dlatego, że mój ślubny tu zagląda :)
    Pozdrowienia, także dla męża jedynego! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tucha,
    Pomysł faktycznie może być fajny na pierwszy rzut oka, ale po głębszym zastanowieniu... zadowolić takich dwóch czy trzech to nie takie łatwe, i nie mam na myśli tylko sfery intymnej. Nie wiem, czy zniosłabym tylu facetów pod jednym dachem, 3 pary skarpet rzuconych koło łóżka, 3 razy dziennie pytanie "Gdzie mi schowałaś?", "Tylko jedno piwko, kochanie" :D
    We wszystkim nadmiar szkodzi.
    Nie przypominam sobie, by było napisane, kto taki model wymyślił, ale czy wiemy, kto wymyślił nasz?
    Skoro pozmieniałabyś kilka rzeczy, to może spodobałaby Ci się wersja małżeństwa multilateralnego, co najmniej dwóch facetów i dwie babki? Nie, pewno nie. A też takie są :/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.