niedziela, 11 lipca 2010

„Nostalgia Anioła” Alice Sebold

       Jestem zachwycona, poruszona i oczarowana. „Nostalgia Anioła” to pierwsza książka od dość dawna, która powaliła mnie swym urokiem. Z jednej strony chciałam jak najszybciej dobrnąć do końca, z drugiej – wcale nie miałam ochoty zbyt prędko się z nią żegnać. Nie mam pojęcia, co myślą o niej inni. Wiem jedynie, że po ekranizacji zrobił się wokół książki szum i było o niej głośno. Opinie zapewne były różne, bo jest i do czego się doczepić. Ale mam to w nosie.
       Dla niewtajemniczonych napiszę, że „Nostalgia Anioła” opowiada o 14-letniej Susie, zgwałconej i zamordowanej przez sąsiada-pedofila, która, będąc nie do końca w niebie, patrzy na życie na ziemi i przemawia do nas jako narrator. Poznajemy nie tylko jej emocje, ale także przejmujące cierpienie rodziny po jej śmierci. Ból, żal, złość, bezradność, walka, poddanie. Wachlarz uczuć obecnych na kartach książki jest tak wielki, że cała moja recenzja mogłaby się składać ze słów je określających.
       Autorka umiejętnie buduje napięcia, by po chwili dać odetchnąć i znów od początku. Nie mogłam przestać myśleć o Susie i tym, co ją spotkało. Zupełnie tak, jakby wszystko wydarzyło się naprawdę. A może się wydarzyło? Ileż takich Susie może spoglądać na nas z nieba?
       Film zrobił na mnie równie mocne wrażenie. Młoda, delikatna i śliczna Saoirse Ronan grała i czytała swoją rolę świetnie. Mark Wahlberg w roli ojca Susie – podobnie. Niestety Rachel Weisz zupełnie po drodze znikła, ale może to i dobrze, bo osoby matki w książce nie mogłam zdzierżyć. Nie potrafię pojąć jej postawy, oddalenia, chłodu. Tego, jak skrzywdziła własne, żyjące przecież dzieci. Czysty egoizm i tchórzostwo. Susie stwierdza:

„Wiedziała teraz, że bycie matką to powołanie, coś, o czym marzyło mnóstwo młodych dziewczyn. Lecz ona nigdy nie maiła takich marzeń i w sposób najpotworniejszy z możliwych została ukarana za to, że nigdy mnie nie chciała.”

       Nie wszystkie kobiety powinny mieć dzieci. Dobrze, że ten wątek w filmie został zmieniony. Szkoda jedynie, że w scenariuszu pozostała tandetna scena „powrotu” Susie, która śmierdzi amerykańskim kiczem. Pocieszające jest jednak, iż nie było tego, całkowicie zbędnego w książce, seksu. Kompletnie niewiarygodne jest, by Susie wybrała – jak jakaś pusta gimnazjalistka – utratę dziewictwa zamiast spotkania z rodziną. Myślę, że to jedyna wada w całej książce, ale cóż - mogę tę wpadkę autorce wybaczyć i zostawić sobie same dobre wspomnienia o „Nostalgii Anioła”.

Na deser coś pięknego:

11 komentarzy:

  1. Mam ją na półce i czeka na swoją kolejkę. Zachęciłaś mnie do niej bardzo, także pewnie wkrótce się doczeka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby jak najprędzej Dominiko Anno! Naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie niestety ta książka nie powaliła na kolana. Była fajna - owszem, jednak spodziewałam się po niej czegoś innego.



    Serdecznie zapraszam do siebie.
    www.recenzje-leny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaa... Wszyscy wzdychają nad tą książką, nawet ja sama mogę rzec bez cienia udawania, że swego czasu wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Późniejsze książki Sebold były już tylko cieniem tej pierwszej. Film też widziałam, ale drugi raz oglądać nie chcę.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę wielkiej ulewy, która ochłodzi nieco eter :( :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa... Wszyscy wzdychają nad tą książką, nawet ja sama mogę rzec bez cienia udawania, że swego czasu wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Późniejsze książki Sebold, były już tylko cieniem tej pierwszej. Film też widziałam, ale drugi raz oglądać nie chcę. Tucci - ten aktor filmów porno (bo tak zaczynał swoją karierę, mało kto o tym wie lub pamięta) w takiej roli wydał mi się aż nadto sugestywny. Whalberga nie trawię, ta mała też robiła głupie miny a sam P. Jackson jak zawsze okazał kompletny brak talentu reżyserskiego. No, ale rozmawiamy o książce, a nie o filmie :)

    Pozdrawiam serdecznie, życząc nam obu potężnej ulewy, co by ochłodzić się troszku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę... Spłodziłam dwa komcie, bo myślałam że tamten zeżarło. Hm... Sama zdecyduj który lepszy a ten gorszy wywal, albo i nie, twoja wola.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Basiu, zostawię oba komcie, kasowanie czegoś, co napisałaś wydaje mi się obrazoburcze :D
    Mi film bardzo się podobał, z pewnością dlatego, że zawsze bardzo emocjonalnie i osobiście podchodzę do tematyki przemocy wobec kobiet. O porno przeszłości Tucci nic nie wiedziałam, w ogóle przez połowę filmu go nie poznałam. Z jednej strony dobra charakteryzacja, z drugiej moje szwankujące już patrzałki ;/
    Mężu dalej nie czytaj!
    Wahlberg? Mam chyba do niego słabość, ale tylko jak ma długie włosy :)
    oby lunęło niebawem, bo mózg mi się już lasuje :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedna uwaga ode mnie: Mark ma bardzo ciepły ton głosu. Podobały mi się w tym filmie jego relacje z córką i to jak się do niej zwracał, kiedy była malutka. Ale to takie moje skrzywienie, wychowywał mnie tata, więc sama mam podobne wspomnienia :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja raczej podobnych wspomnień nie mam, więc chyba stąd moje oczarowanie książką i tą relacją ojciec-córka. Było między nimi tyle magii, ciepła, pozazdrościć..

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja mam mocno mieszane uczucia na temat "Nostalgii anioła". Książka jest poruszająca, owszem, ale przy tym jakaś taka przewidywalna do bólu. Spodziewałam się po niej więcej.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Może i jest przewidywalna, ale wydaje mi się, że nie o jakieś tajemnice i zagadki w niej chodziło, tylko o owe "poruszenie". A to się akurat udało. Dziękuję za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.