poniedziałek, 31 stycznia 2011

„Opowieści o pilocie Pirxie” Stanisław Lem

Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999

„Logika opuszcza nas dużo wcześniej niż życie. Wtedy każdy zaczyna postępować bezsensownie...”

       Mogłabym powtarzać swoje wcześniejsze, przy „Dziennikach gwiazdowych” wyrażone, achy i ochy o Stanisławie Lemie, jego geniuszu, wyobraźni, pomysłowości, nie będę się jednak powtarzać. „Opowieści o pilocie Pirxie” są tylko tego potwierdzeniem. Także tego, jak ogromne w tym temacie mam braki, o wiedzy fizycznej, matematycznej i informatycznej nie wspominając. Nie są to zagadnienia mi bliskie. A utrudniały mi czytanie, podobnie jak przykre wspomnienia ze szkoły podstawowej, kiedy zmuszano nas do czytania tej książki, co uważam za kompletne nieporozumienie. Co za mądra głowa, tam na górze, wymyśliła, by dzieci w podstawówce obarczać taką lekturą? Przez lata wymazałam to z pamięci, pozostała mi tylko awersja do SF i Lema, którą całe szczęście mam już za sobą.
       Nie będę jednak zachwalać „Opowieści o pilocie Pirxie” przede wszystkim dlatego, że nie są dla mnie tak fascynujące jak „Dzienniki gwiazdowe”. Nie porwały mnie, nie pochłonęły. Czasami byłam na siebie zła, że mój humanistyczny umysł nie wszystko w mig przyjmuje. „Opowieści o pilocie Pirxie” są zbyt fachowe, co dla mnie - początkującej - było oporne do ogarnięcia. Dlatego nie polecam osobom, które zraziły się już to Lema (a są tu takie) ani raczkującym w gatunku.
       Zabrakło mi obcych cywilizacji, ale jest co nieco w zamian. Pilot Pirx to mądry, rozważny, sympatyczny i poczciwy bohater, którego przygody śledzimy od stopnia kadeta po komandora. Miłośnicy kosmosu odwiedzą szkołę pilotów rakietowych; wyobrażą sobie lot statkiem małym i dużym; poczują się jak na Księżycu i Marsie; pojmą zawiłości robotów, które kiedyś będą dla nas ludzi równie naturalne, jak w tych wszystkich niesamowitych historiach. Do moich ulubionych należy „Ananke” (gr. Bogini przeznaczenia, także „przymus”), wtajemniczeni może się domyślą dlaczego.

„... człowieczeństwo jest to suma naszych defektów i mankamentów, naszej niedoskonałości, jest tym, czym chcemy być, a nie potrafimy, nie możemy, nie umiemy, to jest po prostu dziura między ideałem a realizacją – czy nie tak?”

       Charakterystyczne dla „Opowieści o pilocie Pirxie” jest to, iż nie tylko nasz pilot (jako człowiek) gra w nich pierwsze skrzypce. Jest oczywiście niezastąpiony w rozwiązywaniu zagadek, ale podkreślić należy także rolę zbiorowego bohatera, czyli maszyn, ich wkład w eksploatację kosmosu, zalety i wady oraz zaskakujące podobieństwo do ludzi, z wszelkimi tego konsekwencjami.
       Na koniec chciałabym przytoczyć cytat Jerzego Jarzębskiego, który do opowiadań napisał posłowie:

„Ludzkość i nieludzkość pozostają u Lema w związku paradoksalnym: jedna na drugiej pasożytuje, jedna drugą się żywi, choć obydwie nie zawsze o sobie nawzajem wiedzą. (...) Bohater Lema nie może „wybrać” między tymi dwoma biegunami, podobnie jak nie może wybrać między nimi autor: czciciel rozumu i logiki, który jednak nigdy nie zapomina, że ostatecznie żyć może tylko w świecie kultury i wartości – a te tworzy człowiek, obarczając je własną nielogicznością i niedoskonałością. Chyba takiemu człowiekowi właśnie, uwikłanemu w Innych, a rozdwojonemu w sobie, wiecznie wychylonemu ku nieziszczalnym marzeniom – i zarazem chroniącemu miłośnie swe obalone złudzenia, buduje w Opowieściach Lem apoteozę.”

7 komentarzy:

  1. Ja jestem niestety jedną z tych, którzy się za sprawą przymusowo czytanych w zbyt młodym wieku "Opowieści o pilocie Pirxie" do Lema zrazili. Odrzuca mnie od tamtego czasu od tego pana i sf w ogóle. Zdaję sobie jednak sprawę, że mogę przez to wiele tracić i mam nadzieję, że uda mi się wkrótce przełamać i jeśli nie do Pirxa wrócić, to spróbować ze wspomnianymi przez Ciebie "Dziennikami gwiazdowymi", które są też książką ubóstwianą przez mojego K. A "Bajki robotów" czytałaś? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś kiedy byłam młodsza czytałam coś Lema i nie byłam zachwycona.Od tego czasu obiecuję sobie dać mu drugą szansę, ale jakoś mi to nie wychodzi:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadza się... Bycie człowiekiem to coś więcej niż tylko górnolotne przesłanie o oczekującej na nas doskonałości, wpierw musimy zmagać się z życiem, przechodzić kolejne stadia, przeskakiwać kłody rzucone pod nogi, ale i własne słabości. Wiesz za co najbardziej lubię Lema? Nie tylko za jego wizjonerstwo, to akurat jest oczywiste, ale głównie za to, że patrząc na człowieka, nawet żyjącego w odległej przyszłości, wciąż widzi tę samą kupkę nerwów, grzeszków, ułomności. Dzisiaj światem rządzi paskudny hedonizm, samozachwyt, myślę, że gdyby ludzie wzorem Lema - zresztą nie tylko tego pisarza sf - dogłębniej analizowali skalę swojej głupoty, złego charakteru, często sprzecznych dążeń, być może czekałaby nas o wiele lepsza przyszłość. A tak? Z jednej strony mamy książki o nieuchronnej zagładzie lub o zagładzie własnego Ja już teraz. Taka jedna wielka familia, Degrengolada jej na nazwisko ;]
    Ach ten Lem! Muszę znowu przeczytać jakąś jego książkę, bo dla mnie on jest nr 1 polskiej literatury... potem oczywiście Dukaj (z żyjących) :)

    Pozdrawiam serdecznie, świetna notka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, ja również byłam zmuszana do czytania Lema w młodym wieku , włącznie z pisaniem klasówek, odpytywaniem i takie tam. Nie wiem czy to to zaważyło na moim stosunku do Lema, ale tak czy inaczej nie mam ochoty czytać żadnej jego książki. Narazie :)

    ---
    Dziękuję Ci bardzo za komentarz Agatoris :). Moje serce już ma prawie skrzydełka.

    Pozdrawiam
    Elina

    OdpowiedzUsuń
  5. Naia,
    myślę, że jakieś urzędasy w MEN bardzo nie lubili Lema i SF, skoro dołączyli właśnie tę książkę do listy lektur. Jest nas w ten sposób zrażonych pewnie spora liczba. A szkoda, bo wiele przez to, tak jak napisałaś, tracimy. „Bajek robotów” nie czytałam, co do nich opinie są podzielone. Posłuchaj swego K. i spróbuj z „Dziennikami gwiazdowymi”, a o Pirxe zapomnij.

    Dominiko Anno,
    jeżeli to była lektura szkolna, to wcale mnie nie dziwi, ze nie byłaś zachwycona. Zachęcam tylko do polecanych książek Lema.

    Elino,
    tylko niech nie odlatuje za daleko :) Cieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność, zasłużyłaś w pełni na te komplementy.
    Może musi minąć kilkanaście lat, tak jak w moim przypadku, by do Lema wrócić. Nic na siłę.

    Basiu,
    właśnie mi coś uświadomiłaś. Czytając o przygodach bohaterów Lema, mimo że wiem, iż wszystko dzieje się kilkaset lat do przodu, to jakoś zawsze to gdzieś umyka - jakby byli gdzieś obok, namacalni - właśnie dlatego, że bohaterowie są tak ludzcy, mają te same wady i zalety co współcześnie żyjący. A gdyby ci, przynajmniej w większości, zastanowili się głęboko, samokrytycznie nad sobą świat zalałaby fala łez lub goryczy. Nie od dziś wiadomo, że historia zatacza koło, a ludzie nie uczą się na błędach.

    Pozdrawiam was dziewczyny serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna osoba, która uwielbia Lema i go promuje, jak fajnie :))

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.