poniedziałek, 4 kwietnia 2011

„Książę Mgły” Carlos Ruiz Zafon

Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA S.A., Warszawa 2010

„Złych wspomnień nie musisz brać ze sobą. I bez tego będą cię prześladować.”

       Nie będę oczywiście oryginalna, gdy przyznam, że „Książę Mgły” to najsłabsza książka Carlosa Ruiza Zafona. Między nią a „Cieniem wiatru” jest przepaść, ale już w „Księciu Mgły” czuć, że autor zaczyna się rozkręcać, nabiera wiatru w żagle i zaserwuje w przyszłości wiele niepowtarzalnych dzieł. Jak na pierwszą książkę jest bardzo dobra, dla młodzieży jak znalazł. Porusza wyobraźnię, zaskakuje, czasami straszy. Cały Zafon. Szkoda tylko, że „Książę Mgły” to tak króciutka książeczka. W jednej chwili akcja nabiera tempa i ani się obejrzysz a już koniec. Bohaterów, jak to u Zafona w zwyczaju, spotykają niesamowite sytuacje, staje przed nimi zagadka, przygoda i niebezpieczeństwo. Jest tajemniczo i złowieszczo. Za to właśnie lubię Zafona. :) Myślę, że na podstawie książki mógłby powstać świetny film dla nastolatków, taki niezapomniany i wyjątkowy, jak niektóre filmy fantasy z mojego dzieciństwa czasami powtarzane w telewizji w święta lub ferie.

       Niedosyt jednak pozostaje. Dlatego tym bardziej nie mogę się już doczekać kolejnej książki. Mam nadzieję, że będzie to opasłe, tysiącstronicowe tomisko, z ciekawymi postaciami, Cmentarzem Zapomnianych Książek i kolejnymi łamigłówkami. :)

       Aha, rozbawiło mnie pewne zdanie z książki, którego nie mam zamiaru nawet komentować, ekhm:

       „Jacob wniósł nowe światło w życie bezdzietnego przez tyle lat małżeństwa, zmienił ich dotychczasowy, samotniczy i zgorzkniały styl życia.” :/

14 komentarzy:

  1. Smakowity kąsek, którym mam nadzieję niedługo będe się rozkoszować:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś "Cień wiatru" i podobał mi się, ale od tamtej pory nic więcej Zafona nie tknęłam. Prawdopodobnie dlatego, że stał się tak popularny - taka jestem przekorna, że najmniej mam ochotę czytać rzeczy, o których jest głośno; boję się przereklamowania. "Książę mgły" jak widzę - bez rewelacji, ale czy w przypadku "Gry anioła" czy "Mariny" warto się przełamać?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałam jeszcze napisać, a muszę - urocze są te kociska, co się panoszą u Ciebie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uważam, że najsłabsza jest "Gra Anioła":))

    OdpowiedzUsuń
  5. "Cień wiatru" czytałam swego czasu i jak dla mnie to bez rewelacji. Co prawda autor wysnuł interesującą historię z książką na głównym planie, zamieścił kilka zdań do zapisania i...tyle.
    Jeżeli natomiast chodzi o "Księcia Mgły" to jestem bardzo ciekawa tej książki dla młodzieży. Czeka na mnie już od dnia urodzin (prezent) i zgaduję, że jeszcze sobie chwilę poczeka ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie porównywałabym tej książki do 'Cienia wiatru' i nie mówiła, że to najsłabsza książka Zafona. Raz, że to jedno z pierwszych jego dzieł, a dwa, jest to literatura młodzieżowa. Biorąc pod uwagę te dwa fakty i patrząc z punktu widzenia literatury dla nastolatków, można uznać, że to smakowity kąsek.
    Wizja ogrodu z posągami cyrkowców jest wyśmienita!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie powiedziałabym, że "Książę Mgły" to najsłabsza książka Zafóna.
    Raczej, że jest niezwykła, oryginalna i tak bardzo inna od tych, do których przyzwyczaił nas Pan Carols Ruiz.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasandro, miłego delektowania. :)

    Naia, bardzo się cieszę, że podoba Ci się mój blogowy zwierzyniec. :D
    Rozumiem Twoje obawy, też często je mam, gdy sięgam po książki szczególnie promowane, ale w przypadku Zafona warto się przełamać. "Książę mgły" nie powalił mnie na kolana, lecz i tak zachęcam do lektury. "Gra anioła" trochę mnie wymęczyła, więc byłabym ostrożna w pochwałach, za to "Marina" - świetna książka.

    Scathach, ja nie sądzę, by "Gra anioła" była słaba, ale mozolnie się ją czytało.

    Elino, bardzo miło wspominam "Cień wiatru", nie potrafię powiedzieć o tej książce złego słowa. Poleciła mi go kumpela, w takim momencie mojego życia, gdy bardzo potrzebowałam oderwania od rzeczywistości. Książka spełniła swoją rolę w 100%, byłam oczarowana. Jeżeli Tobie się nie podobała, to tym bardziej jestem ciekawa, jak odbierzesz "Księcia Mgły", czekam cierpliwie na Twoją recenzję. :)

    Aria, masz rację, ogród z posągami, ich miny - mocna rzecz. Jest się czego bać. :)
    Co do porównywania, niestety często to robimy, nawet nieświadomie. W tym przypadku uważam, że wcześniejsze książki były ciekawsze, ale - podobnie jak Ty - podkreśliłam, że jest to pierwsza książka (i jak na taką bardzo dobra) i dla młodzieży. Dlatego zgadzam się z Tobą, że dla nastolatków i miłośników Zafona jest to smakowity kąsek.

    Claudette, hmm, ja za to nie powiedziałabym, że "Książę Mgły" jest tak bardzo inny od poprzednich książek, znalazłam w nim wszystko to, za co polubiłam autora. Ale oczywiście historia jest inna i oryginalna.

    Pozdrawiam Was dziewczyny wiosennie i dziękuję za odwiedziny. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A może to nie CRZ napisał tę książkę? Albo był porządnie na haju! Aż nie chce się wierzyć, żeby mógł popełnić takie coś... Wprawdzie czytałam zaledwie osławiony "Cień Wiatru", ale przyznaję że odrobinę się zawiodłam jego twórczością. Myślę - i to chyba główny powód, dla którego nie sięgam po żadną inną jego książkę - że w sumie wszystkie imć pisze na jedno kopyto. I o co tyle krzyku? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, ile lat miał Zafon, kiedy pisał "Księcia Mgły", ale pewnie był młody i dopiero stawiał swoje pierwsze kroki pisarskie. Na pewno nie był na haju, oj nie. We wszystkich jego książkach można odnaleźć podobny klimat, grozę i zagadkę, ale to nie znaczy, według mnie, że pisze na jedno kopyto. Ma swój własny styl, jak większość pisarzy. I za to właśnie go cenię. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie nudzi, cóż poradzić. Lata temu, kiedy wszyscy się podniecali Cieniem Wiatru, w końcu i ja się skusiłam, i choć przyznaję, że książka napisana zgrabnie, nie urzekła mnie do tego stopnia, aby dalej romansować z tym autorem. Mamy chyba inne charaktery. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja Ci powiem, że "Książę mgły" mi się podobał, a "Cienia wiatru" nie dałam rady doczytać do końca :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Dominiko Anno, przyznam, że jest to dla mnie dość zaskakujące, ale rozumiem, w końcu każdy z nas ma inny Gust. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak na razie z książek Zafona czytałam tylko "Cień wiatru" i niestety autor nie przekonał mnie do siebie. Może kiedyś skuszę się na inny tytuł tego autora, ale na razie jest tyle innych, ciekawych książek do poczytania:D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.