środa, 27 stycznia 2010

„Opowieść Podręcznej” Margaret Atwood

Wydawnictwo Znak, Kraków 2008

„Piekło zapewnimy sobie sami.”



        „Opowieść Podręcznej” to jedna z najlepszych, a zarazem najbardziej przerażających książek, jakie przeczytałam. Lubię political fiction i wszelkie antyutopie, ale ta wstrząsnęła mną szczególnie. M. Atwood stworzyła wizję totalitarnego państwa opartego na fundamentalizmie religijnym. Stary Testament stał się dla nowej władzy podstawą budowania relacji między kobietą i mężczyzną. Ma być to odpowiedź na kryzys społeczeństwa, moralne rozpasanie oraz problemy z przyrostem naturalnym. W Gileadzie słowo „bezpłodność” jest zakazane. Nigdy nie jest temu winny mężczyzna. Obywatele podzieleni hierarchicznie spełniają swoje funkcje zgodnie z odgórnym przydziałem. Komendanci płodzą, Żony wychowują, Podręczne rodzą, Marty służą... aborcjoniści, opozycjoniści kończą jako wisielcy na murach.
        Dzięki 1-osowbowej narracji poznajemy życie Podręcznej. Nasza Podręczna, podobnie jak pozostałe, to osoba bez imienia, przeszłości ani przyszłości. Odebrano jej wszystko, mężczyznę, dziecko, a przede wszystkim tożsamość. Jest bezwolną reproduktorką wyszkoloną do swojej roli przez Ciotki (Dobra Rada) w specjalnym indoktrynującym centrum. Mieszka (przejściowo) w surowym pokoju, w którym krzesło, łóżko, szafa nie należą do niej. Nic do niej nie należy, nawet własne ciało. Ba, nawet decyzja, czy chce żyć, czy nie: „Kiedyś musiał tu wisieć żyrandol. Usunęli wszystko, do czego można by przywiązać linę.”
        Spogląda każdego dnia przez nietłukącą szybę i wypełnia swoje obowiązki w tej przytłaczającej, destrukcyjnej egzystencji. A najważniejszy z nich (może raczej jedyny) to zajść w ciążę. Tylko jeżeli – jako inkubator – pocznie i urodzi zdrowe dziecko, nigdy nie zostanie wysłana do Kolonii, gdzie niekobiety mają o wiele gorszy los.
        A jak spłodzić dziecko (bo przecież nie niedziecko)? Ano zgodnie z polityką kontroli prokreacji i Księgą Rodzaju:
        „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię.”;
        „Spraw, abym miała dzieci, bo inaczej przyjdzie mi umrzeć!
        Czyż to ja, a nie Bóg, odmawiam ci potomstwa?
        Mam niewolnicę Bilhę. Zbliż się do niej, aby urodziła dziecię na moich kolanach; chociaż w ten sposób będę miała od ciebie potomstwo.”
        W taki oto sposób Serena Joy, wcześniejsza zwolenniczka ubezwłasnowolnienia kobiet i powrotu do roli gospodyń domowych, wpadła we własne sidła. Zaserwowała sobie nie lada widoczki: „Ceremonia przebiega jak zwykle. Nade mnę, u wezgłowia, znajduje się Serena Joy. Nogi ma rozłożone, a ja leżę między nimi z głową opartą na jej brzuchu, pod potylicą mam jej kość łonową, jej uda zaś po bokach... trzyma mnie za ręce... ma to symbolizować naszą jedność: jesteśmy jedną istotą, jednym ciałem. Czerwoną spódnicę mam podkasaną do pasa, nie wyżej. Poniżej Komendant pieprzy. Pieprzy dolną część mojego ciała. To, co dzieje się w tym pokoju pod srebrzystym baldachimem Sereny Joy, nie ma nic wspólnego z podnieceniem. Podniecenie i orgazm przestały być potrzebne; są traktowane jedynie jako przejaw frywolności... Wyplątuję się z jej objęć, wstaję; soki Komendanta spływają mi po nogach. Kątem oka widzę, jak Serena Joy opuszcza swoją niebieską spódnice, zsuwa razem nogi; leży dalej na łóżku... Dla której z nas jest to gorsze – dla niej czy dla mnie?”
        W rytuałach płodności nie ma miejsca na namiętność i przyjemność. Seks jest mechaniczny i obleśny. O miłości zapomniano.
        A w imię czego kobietom stworzona na ziemi takie piekiełko? „Myśmy po prostu chcieli przywrócić naturalny porządek rzeczy.” – twierdzi Komendant i dodaje: „Czy wtedy, gdy matka pracowała, dzieci szły do żłobka albo trafiały w ręce jakiejś okropnej ciemnej baby i za to wszystko biedne kobiety musiały jeszcze płacić ze swoich nędznych zarobków. Pieniądz był jedynym miernikiem wartości dla wszystkich, a kobiety jako matki nie cieszyły się żadnym szacunkiem. Nic dziwnego, że uciekały od swoich obowiązków. Nie tak jak teraz, kiedy są pod wszechstronną opieką i mogą w spokoju wypełniać swoje biologiczne posłannictwo. Z pełnym poparciem i zachętą. Powiedz mi, jesteś inteligentna. Co takiego przeoczyliśmy?
        Miłość.”
        Czy to nie brzmi znajomo? Ileż przeciwników feminizmu psioczy obecnie na zmiany, które dokonały się w ciągu ostatnich 100 lat?
        Backlash 1 - „Opowieść Podręcznej” to jego najczarniejszy scenariusz.

        „Już teraz nie istnieje nic takiego jak bezpłodny mężczyzna, w każdym razie oficjalnie. Płodne i bezpłodne mogą być tylko kobiety, tak stanowią przepisy.”

        „Ciotka znała także duchową wartość dyscypliny cielesnej, wysiłku mięśni: Ból, choćby niewielki, uszlachetnia. A myśmy się modliły o to, byśmy były puste, byśmy były godnie napełnienia: łaską, miłością, wyrzeczeniem, nasieniem, dziećmi. O Boże, Królu wszechświata, dzięki Ci, że nie stworzyłeś mnie mężczyzną. O Boże, oczyść mnie. Uczyń mnie płodną. Umartw moje ciało, abym mogła się rozmnożyć. Niech zostanę wypełniona... Niektóre z dziewcząt taka modlitwa porywała. Popadały w ekstazę poniżenia. Jęczały i płakały.”


1 Backlash to odpowiedź patriarchalnego społeczeństwa na coraz to większe wyzwolenie kobiet, równouprawnienie i niezależność. Zakłada, że największym wrogiem kobiet jest feminizm, a wszystko, co osiągnął w ciągu ostatniego wieku doprowadziło do pogorszenia sytuacji kobiet.

4 komentarze:

  1. Zgadzam się całkowicie z Twoją opinią: jest to jedna z najlepszych, i zarazem jedna z najbardziej przerażających książek, jakie czytałam, a scena, którą przywołujesz na długo zapadła mi w pamięć. Od tej książki właśnie zaczęła się moja przygoda z utworami Margaret Atwood, którą jest jedną z moich ulubionych pisarek.
    Dodałam adres Twojego bloga do linków, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam fankę Tori :D
    Dziękuję za komentarz Skarletko! Jesteś pierwsza :) Miło, że ktoś myśli podobnie jak ja. Oczywiście nie mam nic przeciwko zalinkowaniu mojego bloga, Twój adres (przejrzałam bloga, rozwija się świetnie) też zamieszczę u siebie, jak tylko skompletuję odwiedzanych moli książkowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie dobrane cytaty. Celne, celne. Myślę, że warto podkreślić jednak, że w tym "piekle kobiet" — zgotowanym wprawdzie przez mężczyzn — także mężczyźni cierpią. Absolutnie nikt nie jest szczęśliwy. Ani Freda, ani Serena, ani Komendant.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację nikt nie jest szczęśliwy. Ani wykorzystywana seksualnie Podręczna, ani Serena na to patrząca, ani Komendant, który tylko z pozoru ma z tego przyjemność. Ja się dziwię, że w ogóle mógł, tak na oczach żony.
    Zasadnicza jednak różnica między nimi polega na tym, że Podręczna nie pisała się na taki los. Pozostała dwójka owszem. Dodałabym także, iż to nie tylko mężczyźni zgotowali kobietom takie piekło. Również niektóre kobiety, w tym Serena, chciały powrotu "naturalnego porządku rzeczy". A że wszystko wymknęło się spod kontroli, to już inna historia.
    dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.