środa, 30 czerwca 2010

„W dżungli miłości” Beata Pawlikowska

Instytut Wydawniczy Latarnik, Michałów - Grabina 2008

„Każdy ma własną ścieżkę w życiu i musi ją samodzielnie odnaleźć. Nie decyduj się na coś tylko dlatego, że „wszyscy tak robią” albo dlatego, że to jest największe marzenie twojej najlepszej przyjaciółki, rodziców czy nauczyciela.”

       Dotąd myślałam, że żadnej książki Beaty Pawlikowskiej nigdy nie kupię ani nawet nie wypożyczę. Świadoma tego, iż „W dżungli...” to typowe poradniki psychologiczne, omijałam je z daleka. Nie miałam jednak wyjścia, gdy dostałam w prezencie „W dżungli miłości”. Przeczytałam, nie żałuję i z pewnością sięgnę po następne książki autorki.
       Chociaż nie przepadam za tego typu twórczością, czytanie B. Pawlikowskiej sprawiło mi sporą przyjemność, choć miejscami nie było mi do śmiechu. Już na samym początku dowiedziałam się o sobie niemiłych rzeczy :/ Autorka serwuje listę cech charakterystycznych dla typowego życiowego leniwca. Konia z rzędem temu, kto by nic tam do siebie nie przypisał :) A taki leniwiec to nie lada zmora, egocentryk o mentalności dziecka, który twierdzi, że wszystko mu się należy. Jego przeciwieństwem jest chodzący ideał, niedościgniony wzór – wojownik, który śmiało i mądrze idzie prze życie, wie, co dobre, co złe i zawsze wybiera to pierwsze. Całe szczęście autorka tłumaczy, jak do tego ideału dążyć. A gra jest warta świeczki, albowiem - skoro do miłości zmierzamy - żaden związek nie ma szans powodzenia, gdy znajdzie się w nim choć jeden leniwiec. Tyle by było o miłości w całej książce. I całe szczęście, bo mądrowania o ona-on bym nie przetrawiła.
       Sednem książki jest zatem zestaw porad ułatwiających kształtowanie w sobie wojownika: Jak pokonać lenistwo i smutek? Jak pielęgnować silną wolę i poczucie własnej wartości? itp. Całość ujęta jest naprawdę zachęcająco. Pochłonęłam „W dżungli miłości” w mig, wielokrotnie wracając do niektórych rozdziałów. Aczkolwiek, miejscami twierdzenia autorki wydawały mi się - delikatnie mówiąc - naiwne.

P.S. Jeżeli lubisz popijać wieczorkiem piwko lub winko do kolacji, uważaj! Poczytasz o sobie trochę ciekawych rzeczy :P

„Bądź w miłości pokornym mnichem, wdzięcznym za to, co dostaje i nie prosi o więcej. Bądź pokornym mnichem, gotowym na to, że twoja przyszłość może umrzeć w każdej chwili – a ty chwycisz za tobołek i bez słowa skargi pójdziesz samotnie przed siebie.”

„Rozpamiętywanie bolesnych wspomnień jest jak zatruwanie wody we własnej studni.”

„Pamiętaj, że negatywne emocje to zła energia, która nie tylko odbiera siłę, ale z czasem kumuluje się też w organizmie i atakuje narządy wewnętrzne, wywołując choroby.”

„Zło jest jak bumerang – szybko wraca do osoby, która je wysłała.”

„Nie ma nic głupszego na świecie niż słuchanie własnej urażonej dumy, która podpowiada nonsensowne wnioski i zamienia drugiego człowieka we wroga.”

6 komentarzy:

  1. O ile jej książki podróżnicze od czasu do czasu poczytać mogę o tyle poradników raczej nie tknę, mimo zachęt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze Cię rozumiem, poczytywanie poradników może być niejednokrotnie irytujące. W tym przypadku jestem jednak mile zaskoczona :) Ta lektura nadaje się przede wszystkim dla osób, które borykają się z konkretnym problemem, do którego autorka się odnosi. A jej rady mogą być bardzo pomocne.
    dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja po prostu nie znoszę tej baby. To chemia. Czyste zwierzęce odpychanie a nawet wysuwanie pazurów i kłów. Miewasz tak czasami? Np do zupełnie obcych ci ludzi? Czasami wystarczy, że ktoś się odezwie a ja zaczynam czuć irracjonalną niechęć. To dowód na to, że niewiele się różnimy od zwierząt. W każdym z przpadków posługujemy się feromonami i po zapachu oceniamy kto przyjaciel, kto kochanek a kto wróg. I tak właśnie mam z Beatą P. Jak ją widzę, mam ochotę odgryźć głowę! Ojj... W. Allen miał rację...

    Pozdrawiam serdecznie :) Anhelli*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ciągnęło mnie do Pawlikowskiej, ale kiedyś koleżanka podsunęła "W dżungli życia" i o ile poradników nie znoszę, to ten czytało się naprawdę miło i przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe Anhelli, tzn. Barbaro! też tak czasami mam, potrafię pokazać pazur :) ale żeby tak reagować na B.Pawlikowską? Dziwne, wydaje się być taką nieszkodliwą osobą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tucho, widać czasami koleżanki wiedzą, co dla nas miłe i przyjemne, mimo że się wzbraniamy :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.