niedziela, 19 września 2010

„Prawiek i inne czasy” Olga Tokarczuk

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008

„W niewiedzy, że się istnieje, jest wyzwolenie od czasu i śmierci.”

       To moja trzecia książka Olgi Tokarczuk i jak dotąd podoba mi się najbardziej. Jest napisana przystępnym, choć pięknym i bogatym językiem, a samo czytanie sprawiło mi dużą przyjemność. Co nie oznacza, że poruszane tematy można uznać za lekkie czy błahe. Jest wręcz przeciwnie, jak zwykle zresztą u Tokarczuk. Nadal jest sporo miejsca na zadumę, ale mniej smutną, mniej przytłaczającą.
       Już na pierwszej stronie dowiadujemy się, czym jest tytułowy Prawiek. Nie jest to pojęcie związane tylko z czasem, to przede wszystkim miejsce, przestrzeń wplątana, złączona z czasem nierozerwalną pępowiną. Prawiek to taka wieś jak tysiące innych, a jednak stanowi środek wszechświata, w którym swój żywot wiodą bohaterowie książki. Ponownie autorka daje się poznać od strony ogromnej wrażliwości historycznej. Czas Prawieku przedstawiony na przestrzeni kilkudziesięciu lat ukazuje losy ludzi po raz kolejny związane z bieżącą polityką, która dzieje się gdzieś w tle, choć warunkuje życie bohaterów. Mamy I i II wojnę światową oraz PRL. A wszystko to odmalowane fragmentarycznie, każdy ma swoje pięć minut, swój czas. A w tych czasach: narodziny i młodość, różne rodzaje miłości i seksualne pokusy, wolność i zniewolenie, strach i ucieczka... To, co sielskie i kojące jest zestawione z tym, co brutalne i obrzydliwe. Bajka może być tylko przez moment. Ale zagłębiamy się w nią poprzez typowe już dla Tokarczuk połączenie świata realnego z fantastycznym, dzięki temu w tym, co rzeczywiste, prawdziwe i oczywiste widzimy to, co niewidzialne, nienamacalne, ezoteryczne, jak czas Boga, anioła lub topielca.
       Rzadko kiedy zdarzają się takie perełki. Olga Tokarczuk ma wyjątkowy dar do ujmowania na kilkuset stronach minipigułki życia, czasu, przemijania i śmierci.

„Młodość w swoim natężeniu, w swojej mocy męczy się sobą. Którejś nocy czy któregoś poranka człowiek przechodzi granicę, osiąga swój szczyt i robi pierwszy krok w dół, ku śmierci. Wtedy pojawia się pytanie: czy schodzić dumnie z twarzą zwróconą ku ciemności, czy odwrócić się ku temu, co było, trzymać pozór i udawać, że to nie żądna ciemność, ale tylko światło zgaszono w pokoju.”

„Wyobrażanie sobie jest w gruncie rzeczy stwarzaniem, jest mostem pojednania pomiędzy materią a duchem. Zwłaszcza gdy robi się to często i intensywnie. Wtedy obraz przekształca się w kroplę materii i włącza do przepływów życia. Czasem po drodze coś się w nim zniekształca i zmienia. Wszystkie ludzkie pragnienia zatem, jeżeli są wystarczająco silne, spełniają się. Nie zawsze jednak do końca tak, jak się tego oczekiwało.”

14 komentarzy:

  1. Widzę, że wróciłaś do starego Design :) Zrobiło się spokojniej, kolorystycznie, choć ten fikuśno-kololowy szablon też był szałowy :) Cieszy mnie za każdym razem, kiedy poznane w sieci osoby dojrzewają do i doceniają talent literacki pani Olgi. Jest ona według mnie, wciąż, jedyną tak dobrą - na międzynarodową skalę - pisarką w naszym kraju. Wprawdzie jestem obecnie w innych klimatach, ale myślę coraz częściej o "Ostatnich Historiach". Nęci mnie ich błękitna okładka... ;]

    Pozdrawiam cieplutko, moja droga :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, był szałowy, ale tylko na lato. Teraz nastroje już iście jesienne :( Jeśli Smutna Pani dopada Cię na jesień, wstrzymaj się z "Ostatnimi historiami" do wiosny. Chyba, że tylko ja jestem takim mięczakiem :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutna Pani dopada mnie kiedy zbaczam z właściwej ścieżki... ;] Tymczasem znowu jestem na właściwej i ani mi w głowie z niej zejść, choćby nawet miały posypać się iskry. Spoko ;P

    Pozdrawiam serdecznie :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Również byłam oczarowana tą książką...
    I powrócę do niej na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze chciałam tą książkę przeczytać,ale jakoś nigdy nie mogłam się do niej zabrać. Tym razem, dzięki Tobie na pewno ją przeczytam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Tucho, miło, że tak nam się gusta zgrały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pandorciu, cieszę się :) Jeżeli dzięki mojej recenzji choć jedna osoba sięgnie po książkę Olgi Tokarczuk, to będę bardzo szczęśliwa :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tą książkę i również byłam zachwycona, co prawda pokrzyżowała mi szyki na maturze, ale geniuszu Tokarczuk odmówić nie można.

    OdpowiedzUsuń
  9. Geniusz to musi być zaiste, skoro podziwiasz książkę, mimo że zalazła Ci za skórę w tak ważnym momencie :)
    Dziękuję za odwiedziny, Patrycjo :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nic tej autorki nie czytałam,ponoć fajne pióro ma ,muszę zobaczyć w bibliotece czy jest coś

    OdpowiedzUsuń
  11. Zachęcam do poszukiwań, naprawdę warto!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam "Prawiek". To zdecydowanie moja ulubiona książka Tokarczuk.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja także. Nie jesteśmy, z tego co zauważyłam, pod tym względem odosobnione :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.