poniedziałek, 11 marca 2013

„Klub Pickwicka” Charles Dickens

Postanowiłam wrzucić „Klub Pickwicka” do swojej blogowej listy lektur, mimo że minął już ponad rok od mojej walki z tą książką. Walki, dokładnie tak. Co za wstyd. Nie przypadła mi do gustu, nie porwała. A szkoda, bo Dickens zyskał moje wielkie uznanie dzięki „Dawidowi Copperfildowi”. Gdy myślę o nim, ciepło robi mi się na sercu. Tym razem nie przeżyłam emocjonalnej przygody i - o zgrozo - niewiele pamiętam. :/

2 komentarze:

  1. Szkoda! Ja też nie mogę powiedzieć, żebym tę książkę "połknęła", zajęła mi sporo czasu, ale wręcz się tym cieszyłam, bo mnie podobała się bardzo. Opasła kniha, którą sączy się powolutku jak dobry likier. Zacny humor, a postać Pickwicka wspaniała :) Ja z kolei muszę w końcu sięgnąć po "Davida Copperfielda", bo widzę że dużo tracę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naia, mi chyba zabrakło cierpliwości, od jakiegoś czasu opornie mi wchodzą opasłe tomiska. :/ A Copperfielda polecam z całego serca, czytając to się śmiałam, to płakałam. Wspaniałe dzieło. :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.