piątek, 4 września 2009

„Amatorki” Elfriede Jelinek


Wydawnictwo W.A.B., 2005

Po kilku latach przeczytałam „Amatorki” drugi raz. Miałam nadzieję, że tym razem będę umiała podejść do tej lektury z dystansem i opanowaniem. Nie udało się. Książka wzbudza skrajne emocje. U mnie wściekłość. Jelinek ma to do siebie, że dosadnie, po imieniu nazywa rzeczy, i to mi się podoba. Jednak historie kobiet skazanych na tak beznadziejny los zawsze mnie poruszają.
Jedna i druga zmuszona zostaje do walki o własne „szczęście”. Dla jednej i drugiej jest nim mężczyzna, który z rycerzem na białym koniu nie ma nic wspólnego. Obydwie nie mają w zasadzie żadnego wyboru. Ich życie ma tylko jeden cel -”dzieciątko”, które jest przepustką do „lepszego” bytu. Bytu, w którym tkwią jako ofiary patriarchatu.
Najciekawsze jest jednak to, jak bardzo te historie są ponadczasowe i bliskie naszemu społeczeństwu. Polka, Matka-Polka musi kochać dzieci. Jeżeli ich nie ma jest bezwartościową kobietą, wedle niektórych wiedźmą. Zapewne nikt jej nie chciał, jest brzydkim babochłopem, feministką lub lesbijką (co stereotypowo zawiera się w jednopaku). A jeżeli już jest którąś z ostatnich, to zapewne nikt jej porządnie nie....
Nie do pomyślenia jest, że także może być szczęśliwa, że niczego jej nie brakuje, nie czuje pustki z braku potomstwa. (Tutaj zawsze pada argument: „pożałuje jak już nie będzie mogła”.) Kiedy nasze społeczeństwo dojrzeje do tego, że nie wszyscy muszą (nie wszyscy chcą) się rozmnażać?

„kobiety wychodzą często za mąż lub giną w inny sposób.”

„jeśli ktoś przeżywa los, to nie tutaj. Jeśli ktoś dysponuje losem, to mężczyzna. Jeśli kogoś dotyka los, to kobietę.”


„żyje się tylko raz, mówi matka brigitte, dla której ten raz jest już o jeden raz za dużo i za często, bo nie ma męża.”

„właśnie dlatego tak bardzo cię kocham, że będziesz zarabiał więcej niż ktoś, kto będzie zarabiał mniej.”

„poza tym kobiety w autobusie przewyższają paulę wiedzą o uzdrawiającym bólu rodzenia dzieci. Przewaga jest duża, ale do nadrobienia.”

„tak naprawdę to brigitte czuje wstręt do niemowlaków. Tak naprawdę to najchętniej połamałaby im delikatne paluszki u rączek...”


„wkręca się w jej ciało niczym pijawka. i gorliwie wprawia w ruch swego naganiacza. matka daje b. dobrą radę, żeby b. nie puszczała. kiedy b. aż skręca w żołądku, h. nie puszcza, trzyma się jej kurczowo, z ust wyrzuca gnijący odór zepsutych zębów i pryska szczodrze kropelkami śliny w jej zaciśnięte ze wstręt powieki.”

„h. najchętniej dałby b. w pysk. Po chwili to robi. Mężczyzna powinien zawsze robić to, co postanowił.”

„zadrapania, siniaki, rany tłuczone i zgniecenia z pewnością się do wesela zagoją.
w duszy pauli słychać śpiew, ale bardzo słabo.
zamiast ran długa do ziemi, biała koronkowa suknia z welonem.
zamiast mydlanego ługu biały wianek do ślubu.
zamiast aborcji weselnych tortów kilka porcji.
zamiast martwego płodu bydlaka, dobry kotlet z cielaka.

próba uśmiercenia małej susanne w brzuchu pauli się nie udała.”

3 komentarze:

  1. to była mocna książka, czytam teraz cytaty ktore przytoczyłaś - styl i język potwierdzają wrażenie pierwszej lektury, może to dziwnie zabrzmi: z dziką satysfakcją się to czyta, takie to trafne

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i wzbudziła we mnie równie skrajne emocje. W obliczu tego co napisała Jelinek, trudno o jakiś komentarz, wszystkie słowa wydają się zbędne.
    Chociaż, na wstępie napisałaś, że Jelinek wszystko nazywa po imieniu- trudno się z tym nie zgodzić, bo jej styl jest niezwykle oszczędny w epitety, czy porównania jednak pełen metafor. Ta książka jak dla mnie to jedna wielka metafora!
    Gratuluję tak dobrej recenzji, książki, którą opisać jest niezwykle trudno.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, Alu. Masz rację, chociaż pisałam to prawie dwa lata temu, to pamiętam, że ciężko mi było się do niej ustosunkować. Zawsze tak mam, gdy emocje przy czytaniu górują.
    Pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.