niedziela, 4 października 2009

„Przegryźć dżdżownicę” Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Do, Warszawa 1997

Przeczytałam swego czasu kilka książek Katarzyny Grocholi. „Przegryźć dżdżownicę” była pierwszą i chyba najlepszą. Z reszty po prostu wyrosłam. Z „Przegryźć dżdżownicę” raczej nigdy nie wyrosnę. To - szczególnie dla kobiet - wyciskacz skrajnych emocji. Porusza mnie i przeraża, przypomina mi się czasami, choć wolałabym o niej zapomnieć, jak zdradzona żona o zdradzie męża. Grochola genialnie przedstawia cierpienie kobiety, której załamuje się cały świat. Lektura niełatwa dla empatycznych nie/zdradzonych kobiet.

„Nieważne co jest dalej, ważne, żeby przytrzymać cię za guzik.”

„Poczułam taką cudowną nadzwyczajną pewność: niektóre sprawy na tym świecie mnie nie dotyczą. Jest ich sporo. To są wypadki samolotowe, wybuch bomb w Jerozolimie, ataki IRA, wyrzynanie się Tutsi i Hutu, dziennik telewizyjny oraz zdrada małżeńska. Ty jesteś inny.”

„Czas nie kutas, nie stoi.”

„Mieszkania w blokach są nieszczęściem dla zdrajców.”

„Mam nadzieję, że mi się nie zrobi taki małpi pyszczek, obwisłe policzki, zacięte usta – taki małpy pyszczek zdradzonych kobiet.”

„Z godnością sobie wyobrażam, jak przestaje zachowywać się z godnością.”

„Strach zmienia kobietę bardziej niż permanentny brak orgazmu.”

„Kwiaty dzielą się na rosnące i z miłości. Z miłości są w skutek.”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.