„- Uważaj, na ręku masz krwawą plamę.
- Nic nie szkodzi, Najjaśniejszy Panie – odpowiedziała Małgorzata – byłe tylko na ustach był uśmiech.”
„Królowa Margot” to powieść historyczna nawiązująca do dziejów XVI-wiecznej Francji, ze szczególnym naciskiem na jedną z najkrwawszych nocy w historii Europy – Nocy Św. Bartłomieja. Wtedy to z rozkazu króla jednego z najbardziej cywilizowanych, jak na tamte czasy, państw europejskich rozpoczęła się trwająca kilka dni rzeź francuskich hugenotów. Pierwszym krokiem do pozbycia się niewygodnych protestantów z katolickiego państwa był ustawiony ślub Małgorzaty (siostry króla) z Henrykiem Nawarskim, przywódcą hugenotów. Rzekomy środek do pokoju był początkiem bardzo wstydliwych dla Francji wydarzeń.
Myślę, że trzeba choć trochę lubić historię, by odnaleźć się bez problemu w zawiłościach natury politycznej, których jest w książce niemało. Ale taki już jej urok. Grunt, że wszystko jest sprawnie czytelnikowi objaśnione. I trzeba uważać, by nie pogubić się w tych wszystkich intrygach dworskich, zdradach, truciznach i szpadach, których jedynym źródłem jest chorobliwy pociąg do korony, pełni władzy i pieniędzy.
Książka, choć dobrze napisana i wciągająca, wydawała mi się miejscami przesłodzona i niezgodna z wersją historyczną. Wiadomo jednak, iż nie o cała prawdę tu chodzi, lecz o patos i akcję rodem z Trzech Muszkieterów.
Ekranizacja „Królowej Margot” jest o niebo lepsza. Zostałam oczarowana filmem kilkanaście lat temu i - choć wyrosłam z uwielbienia do filmów kostiumowych, tych przepięknych sukien, o których marzyłam jako podlotek - nadal oglądam „Królową Margot” z niegasnącym podziwem. Oczywiście nie tylko kiecki zrobiły na mnie takie wrażenie. Aktorzy stworzyli niezapomniane, wybitne role. W połączeniu z muzyką, mieszanka jest mistrzostwem kinematografii. Jej idealne zgranie z akcją sprawia, że ciarki przechodzą po plecach.
Spoiwem łączącym politykę z życiem prywatnym jest tytułowa Margot, którą lubię, mimo opinii wyuzdanej, zmieniającej kochanków jak rękawiczki kobiety, ladacznicy. Budzi sympatię, i w filmie, i w książce, gdyż tak naprawdę jest postacią tragiczną, jak król Karol IX, któremu korona ciążyła całe krótkie życie. Samotna, niekochana, szukająca wartości i ciepła w przelotnych romansach i kazirodczych związkach z braćmi. Dumas oszczędził tych pikantnych szczegółów z jej biografii. A szkoda, bo oczekiwałam - że tak powiem - szczerości. Oczywiste jest jednak, iż nie takim pisarstwem Aleksander Dumas się zajmował.
Gorąco polecam „Królową Margot” w wersji do czytania i oglądania. Naprawdę warto.
Nie wiedziałam, że "Królowa..." została zekranizowana. Dziękuję za informację, poszukam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do czegoś się przydałam :)
OdpowiedzUsuńja swego czasu nie wiedziałam, że istnieje książka :/
Jedna z najpiękniejszych książek w historii literatury. Takie jest moje zdanie i wiara, a każdy kto powie inaczej, straci zęby ];] Mam ją na półeczce, wkrótce znowu przeczytam... Tylko jak znaleźć wolny czas, kiedy doba ma tylko 24h?? @_@
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :) :*
Zabrzmiało groźnie hehe :)
OdpowiedzUsuńA z czasem to jest tak, że nawet, gdyby doba miała 48h, to molom książkowym by było mało :/
Ciesze się, że już Ci lepiej :)